Sprawa, która wywołała już negatywne opinie w Facebooku i w internecie, jest związana z piłkarską loterią pod nazwą “Pepsi dla fanów”. Promowana jest ona z udziałem Wojciecha Szczęsnego, bramkarza reprezentacji Polski. W loterii można wygrać napoje Pepsi, paczki Lay’s oraz gotówkę. Projekt reklamowany jest hasłem “Kasa Lay’s i Pepsi, 15 milionów nagród”. Organizator to Pepsi-Cola General Bottlers i Frito Lay Poland. To najważniejszy projekt marketera w sezonie letnim.
Konsumentom przysparza kłopotów przede wszystkim odbiór nagród. Na fan page’u Pepsi można przeczytać wiele opinii o tym, że większość sklepów nie wymienia nakrętek z kodami na produkty Lay’s i Pepsi. Dodatkowo krytyka dotyczy tego, że marketer nie zamieścił listy sklepów biorących udział w promocji, a informacja na ten temat dostępna jest jedynie na infolinii, choć nawet tam trudno o kompletne dane.
Oliwy do ognia dodał wpis na blogu Macieja Samcika, dziennikarza “Gazety Wyborczej”, który do wspomnianych już problemów dorzuca także obserwacje, że szanse na wygranie większej gotówki w promocji Pepsi są absolutnie znikome, gdyż marketer przygotował tylko 20 tys. nagród po 10 zł, 20 sztuk po 20 zł, 10 po 50 zł i tylko jedną wartości 100 zł i jedną 200 zł, a opakowań biorących udział w promocji jest aż 24 mln.
– W pierwszej fazie promocji pojawiły się problemy związane z informacją o punktach odbioru nagród. Osoby pracujące na infolinii nie posiadały narzędzia do szybkiego wyszukiwania sklepów wydających nagrody w okolicy, w której przebywał konsument, ale ten problem został już rozwiązany – mówi Anna Tutak-Kordyl, beverages category general manager w Pepsi-Cola GB. Dodaje, że firma nie opublikowała pełnej listy sklepów biorących udział w promocji, gdyż wiążą się z tym wątpliwości prawne. Anna Tutak-Kordyl zwraca też uwagę, że jest to pierwsza wspólna promocja Pepsi-Cola GB i Frito Lay Poland, stąd też pewne możliwe komplikacje. Współpraca została nawiązana po tym, jak Pepsi-Cola GB przeszła w Polsce pod skrzydła PepsiCo – właściciela Frito Lay.
– Na razie jest to mały kryzys, zamykający się w ekosystemie fan page’a marki. Konsumenci wyrażają tam swoje negatywne opinie o promocji, ale nie dzielą się masowo tymi treściami – uważa Jarosław Roszkowski, szef działu analiz firmy Brand24. Według niego problem Pepsi nie ma na razie potencjału przerodzenia się w kryzys ogarniający całą sferę social mediów i internet, chociaż różne scenariusze należy brać pod uwagę.