Artykuły weekendowe

Osheesz w mordę!

Bartłomiej Wyszyński, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. strategii w agencji interaktywnej Artegence, pisze o wydarzeniach minionego tygodnia, ale przede wszystkim o tym, że Facebook bierze wszystko.

Osheesz w mordę!
Zdarzają się sytuacje, w których kontekst jest zabójczy. Chcesz dobrze, a tu nagle spada grom z jasnego nieba i nie możesz być już pewien, czy twoja, marketerze, karta zbliżeniowa otworzy ci jutro drzwi do pracy. O ile w przypadku Lecha jest to raczej nieporozumienie, o tyle w przypadku Oshee oraz hasła nawołującego (właśnie, kogo?) do powstania z martwych można mieć już wątpliwości. Z drugiej strony ktoś musiałby być niezwykle szalony, projektując świadomie taką prowokację. Niezależnie od prawdy jej finał pokazuje jasno, że mamy w Polsce rozdział polityki od reklamy. Jeśli osiągniemy jeszcze rozdział państwa od Kościoła, to jest szansa, że nam się połówki narodu nie wybiją pod krzyżem i nadal będzie komu sprzedawać.

A winny wszystkiemu jest kto? To oczywiste… Facebook. Facebook zasysa wszystko. Zasysa ludzi, zasysa nastroje, zasysa miłość i nienawiść, zassał też działania marketingowe Renault (witamy w Facebooku!). Tylko czy nawet najbardziej wymyślna forma kontaktu z odbiorcami może zatrzeć złe wrażenia wynikające z jazdy rozpadającą się meganką II? Przepraszam bardzo, ale 30 wizyt w warsztacie w ciągu trzech lat (nowych samochodów) to co najmniej o jeden raz za dużo. W takich sytuacjach warto pamiętać, że jeden wredny klient jest w stanie (oczywiście sobie tylko znanymi sposobami) dotrzeć do milionów innych! Domena Sorrybook.pl jest nadal do wzięcia. A tak na serio, to naprawdę nie warto wieszać w serwisie samochodowym prowokującego sloganu “Pierwszy samochód sprzedaje dealer. Każdy następny dobry serwis”.