Artykuły weekendowe

Siedem grzechów głównych w social mediach

Oskar Błachut, social media specialist w VanguardPR - Grupa Adweb, przestrzega marketingowych nowicjuszy przed pułapkami, jakie czekają na nich w mediach społecznościowych.

Obserwując dziesiątki like page’ów prowadzonych z lepszym bądź gorszym skutkiem, pokusiłem się o tekst opisujący siedem głównych grzechów popełnianych w social mediach. Mam nadzieję, że uwagi te trafią do wszystkich marketingowców i PR-owców firm, które postanowiły we własnym zakresie zająć się obecnością w social mediach. Poniższe hasła są tylko drobną przestrogą dla osób rozpoczynających działalność w portalach społecznościowych i oczywiście nie wyczerpują tematu, jedynie sygnalizują pewne zagadnienia, na które warto zwrócić uwagę.


1. Aplikacją szacunku nie zdobędziesz.
Wiele firm decyduje się na dedykowane aplikacje, które kosztują od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, licząc na szybką agregację fanów. Niestety, zbyt często zapomina się o celach długo- i krótkofalowych, jakie powinna mieć aplikacja. Aspekt wizerunkowy jest czasami niemal zupełnie pominięty, a sednem aplikacji staje się wyłącznie generowanie bazy maili, które z czasem będzie można zasypać spamem.
Pieniądze na aplikację należy wydać rozsądnie. Możliwie najlepszy efekt można osiągnąć wtedy, gdy pamięta się o celach wizerunkowych i idei social mediów, jaką jest budowanie wizerunku firmy otwartej na konsumenta i skłonnej do dialogu. Jeśli decydujemy się na wykorzystanie i zaprojektowanie aplikacji, zastanówmy się, jakie przyświecają jej cele i co zyskują nasi fani – like page jest przede wszystkim dla nich.

2. Treść – napęd fan page.
Jeśli decydujesz się na częste wpisy na profilu w Facebooku, postaraj się, aby zapewnić fanom unikatowe i ciekawe treści. Niemożliwe jest zbudowanie prawdziwej społeczności wokół marki, przy jednoczesnym opieraniu się na sloganach. Ciekawostki, informacje i oryginalność to rzeczy, które przyciągają fanów i skłaniają ich do interakcji.

3. Nie obrażaj bliźniego swego.
Niektóre przykłady pokazują, że czasami jeden niefortunny wpis może urazić wiele osób. Co gorsza, osoby te potrafią z daną informacją iść do mediów i rozprzestrzenić ją za pośrednictwem radia, prasy i telewizji. Świetnym przykładem takiej sytuacji jest Mały Głód, który o mało nie stał się domniemanym Małym G., kiedy naraził się organizacjom broniącym praw zwierząt.
Dlatego należy dokładnie przemyśleć wartości, jakie przekazujemy za pomocą prowadzonego przez nas profilu. Należy mieć świadomość tego, że fani to nie pojedyncze awatary, lecz grupa ludzi, która tak samo jak my ma określoną osobowość i wrażliwość, której nie powinniśmy naruszać.

4. Inne kanały komunikacji mieć będziesz.
Social media to nie tylko Facebook. Jeśli chcesz np. dotrzeć z produktem biznesowym do odpowiedniego grona odbiorców, nie decyduj się ślepo na oficjalny fan page. Być może działalność w obszarze społeczności skupionych wokół portali sprofilowanych wokół finansów przyniesie ci znacznie większe korzyści.

5. Blogera nie wyzyskasz.
Wiele firm zapomina o tym, że blogerzy to nie narzędzie marketingowe, ale najczęściej pasjonaci tematu. Decydując się na współpracę, należy pamiętać o tym, że recenzja naszego produktu czy usługi będzie obiektywna – a co za tym idzie, nie wolno nam podsuwać bubli i mieć pretensji, że zamiast tekstu reklamowego otrzymaliśmy rzetelną informację na temat produktu, który nadaje się wyłącznie do kosza na śmieci.

6. Użytkowników forów internetowych okłamywać nie będziesz.
Marketing szeptany na żenującym poziomie oferuje wiele garażowych agencji marketingu szemranego. Etatowi spamerzy wczuwają się w rolę pani domu i klepią zaporowe liczby postów o środkach do czyszczenia dywanów. Jeśli ktoś myśli, że użytkownicy forów internetowych nie orientują się, że osoba zapychająca ich forum kilkunastoma postami z aktywnymi linkami i całą serią złotych rad jest bublem, a nie AniąPruszków31, to są w błędzie. 
Załóż konto eksperckie, jasno określ, kim jesteś – zainicjuj dyskusję i zapytaj użytkowników o zdanie. Pamiętaj, że działalność w social mediach nie opiera się tylko na nachalnym podtrzymywaniu interakcji, ale także na zbieraniu feedbacku od potencjalnych klientów.

7. Fanów nie kupisz.
Jeśli myślisz, że zakup fanów na Allegro jest świetnym rozwiązaniem, to grubo się mylisz – kupiony fan to martwy fan, który nie komentuje i nie jest aktywny. Jego obecność ogranicza się wyłącznie do… bycia. Zatem swoje pieniądze, które wydasz na zakup fanów, mógłbyś równie dobrze wyrzucić do kosza. Firmy decydujące się na nieetyczne zagrywki z zakupem rekordów szybko przekonują się, że takie działania są nieopłacalne.