Od redakcji

Cannes Lions 2011 - dzień drugi

O trendach w procesach zakupowych, paradoksach innowacyjności i obsypanej nagrodami reklamie z Rumunii pisze Arek Szulczyński, dyrektor kreatywny K2.

Cannes Lions 2011 - dzień drugi
Sponsorem dnia jest cyferka… Moment, widziałem ich dzisiaj tak dużo, że nie wiem już, która to była cyferka. Initiative, DraftFCB, BBDO i PHD zasypały słuchających liczbą cyferek nie do strawienia na jeden raz. Nie mogło być jednak inaczej. Wyniki ogólnoświatowych badań nad procesami zakupowymi dla pięciu różnych kategorii muszą ważyć. Opisując wizję wzorców zachowań konsumentów w roku 2016 i tego, jakich będą używać urządzeń, nie można nie używać nieprzyzwoitej ilości danych. Na trójce, a dokładnie na byciu trzecim skupił się Malcolm Gladwell. W swojej prezentacji o paradoksach innowacyjności w bardzo plastyczny sposób przekonywał nas, że wcale nie powinniśmy chcieć być we wszystkim pierwsi. Czasami trzeci zgarnia wszystko…

Rozdano pierwsze nagrody. Gwiazdą wieczoru, świecącą najjaśniej i chyba trochę niespodziewanie przyćmiewającą całą konkurencję, była kampania “American Rom” z Rumunii. Dwa grand prix, dwa złota i dwa brązy robią wrażenie. Jak co roku nie obyło się bez małych kontrowersji, ale także pozytywnych zaskoczeń. Najsmutniejszą cyferką dnia była jedynka, bo Brązowego Lwa przytuliła Polska w trakcie gali wręczenia nagród w kategoriach direct, PR i promo & activation. Nic to! To dopiero pierwsza gala. Gratulujemy Euro RSCG i trzymamy kciuki za naszych [kolejną nagrodę, tym razem Srebrnego Lwa zdobył polski oddział Hill & Knowlton – przyp. red.]. Oby na końcu festiwalu w rankingu nagród przy pozycji Polska cyferka była jak największa.