Kraj

Prezes LOT: za pięć lat chcemy być dwa razy więksi

W 2020 r. nasz narodowy przewoźnik chce mieć prawie dwa razy większą flotę, wykonywać 60 proc. więcej rejsów i przewozić 10 mln pasażerów, zwiększając obroty z 3,5 do 9 mld zł. Oczywiście, jeśli pozyska finansowanie.

Prezes LOT: za pięć lat chcemy być dwa razy więksi
Sebastian Mikosz, prezes Polskich Linii Lotniczych LOT (PLL LOT), przedstawił wczoraj założenia strategii rozwoju na lata 2016-2020.

Do końca br. obowiązują jeszcze ograniczenia nałożone na LOT przez Komisję Europejską w związku z otrzymaną w 2012 i 2014 r. od polskiego rządu pomocą publiczną (łącznie 527 mln zł). Zarząd LOT-u przekonuje, że restrukturyzacja przyniosła efekty – w ub.r., po raz pierwszy od lat, na działalności podstawowej, czyli na lataniu, LOT zarobił – blisko 100 mln zł. Unijne restrykcje, tzw. środki kompensacyjne, to m.in. nakaz ograniczenia siatki połączeń.

Ale od przyszłego roku LOT będzie już od nich wolny, i zapowiada przywrócenie kilkunastu zawieszonych do końca br. połączeń –  m.in. do Aten, Barcelony, Nicei czy Zurichu. Zapowiedział także (od stycznia) trzy zupełnie nowe: Wenecja, Kluż-Napoka i Lublana.

Jak podkreśla prezes LOT-u kluczowe dla rozwoju linii będą jednak połączenia długodystansowe, w szczególności do Azji i Ameryki Północnej. W przyszłym roku LOT chce uruchomić pięć nowych tras długodystansowych, już teraz zapowiedział bezpośrednie połączenia do Tokio, Bangkoku i Seulu.

Plany LOT ma ambitne. W ub.r. przewiózł z i do Polski 5,77 mln pasażerów, o 79 tys. mniej niż w 2013 r. W 2020 r. chce przewozić 10 mln rocznie. Za pięć lat polski przewoźnik miałby wykonywać sto kilkanaście tysięcy operacji w ciągu roku (obecnie ponad 68 tys.) i latać do około 75-80 destynacji (obecnie 49). Zamierza odzyskać udział w polskim rynku do poziomu ok 30 proc. (obecnie 24,7 proc.) i zbliżyć się do 10 proc. udziału w rynkach Europy Środkowej (obecnie ok. 6 proc.). To wszystko ma spowodować zwiększenie przychodów z obecnych ok. 3,5 mld zł. do ok. 9 mld zł rocznie.

– Niewystarczająca skala działania to obecnie największy problem LOT-u. Nie ma absolutnie żadnego powodu dla którego za pięć lat nie moglibyśmy być linią wielkości Austrian Airlines, Finnair, TAP czy Air Lingus. Funkcjonujemy na dynamicznie rosnącym rynku, bez rozwoju nasz udział rynkowy będzie szybko spadał – przekonuje Mikosz.

Aby tego dokonać LOT musi powiększyć także swoją flotę. Obecnie tworzą ją 44 samoloty: sześć Boeingów 787 Dreamliner, trzy Boeingi 737-400, sześć Embraerów 195, 14 Embraerów 175 (w tym dwa do dyspozycji polskiego rządu), sześć Embraerów 170 oraz dziewięć Bombardierów DHC-8Q400. Do 2020 r. LOT chciałby mieć co najmniej 70-80 maszyn. Obecnie czeka na dostawę jeszcze dwóch zamówionych Dreamlinerów.

Skąd miałby wziąć pieniądze na kupno kolejnych maszyn?  Według Mikosza scenariusze dla LOT-u są trzy: pozyskanie inwestora branżowego (dużej linii lotniczej), inwestycja prywatnych funduszy inwestycyjnych oraz publiczna oferta akcji LOT-u.

Dla LOT-u pracują m.in. agencja DDB & Tribaloraz Universal McCann.