Zagranica

Stany Zjednoczone: koncerny FMCG obawiają się ekspansji marek własnych

Przejęcie sieci Whole Foods przez Amazon może jeszcze przyspieszyć ten proces.

Marki własne supermarketów (private labels) odgrywały dotychczas mniejszą rolę w Stanach Zjednoczonych niż na innych dojrzałych rynkach. Według Euromonitora w ub.r. ich udział w sprzedaży na rynku amerykańskim wyniósł 17 proc., co stanowi mniej niż połowę udziałów, jakie mają w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Jednym z głównych powodów jest słabsza – zwłaszcza w porównaniu z Niemcami – pozycja sieci dyskontowych w Stanach Zjednoczonych. Jednak w najbliższych latach dwie czołowe sieci niemieckie – Lidl i Aldi – mają szeroko zakrojone plany ekspansji na rynku amerykańskim. Sieć Wal-Mart nie ujawnia udziału marek własnych w sprzedaży, ale menedżerowie przyznają, że wskaźnik ten stale rośnie.

Oczekuje się, że przejęcie sieci sklepów ze zdrową żywnością Whole Foods przez Amazon przyspieszy ekspansję marek własnych. Gigant e-commerce ostatnio zainwestował znaczne środki w rozwój tanich produktów (np. baterii) z linii AmazonBasics. Jej odpowiednikiem w Whole Foods jest linia 365 Everyday Value, która będzie trzonem oferty nowych, małych sklepów pod szyldem 365. Odpowiedzią Silicon Valley na znużenie markami jest trend, który ujawnił się w pokoleniu milenialsów – start-up o nazwie Brandless sprzedający artykuły (np. pasta do zębów) za stałą cenę 3 dol.

Analitycy oceniają, że koncerny mające globalny zasięg, takie jak Nestlé, Unilever czy Mondelez, albo marki z kategorii “niezbędnych”, takie jak Kraft Heinz, poradzą sobie lepiej z rosnącymi w siłę markami własnymi niż firmy skoncentrowane na rynku amerykańskim lub mające w portfolio wiele marek zajmujących trzecią czy czwartą pozycję na rynku. W grupie “zagrożonych” znajdują się Campbell’s, ConAgra, General Mills, Kellogg i Smucker’s. Nawet jednak Nestlé i Unilever ograniczają swą aktywność na rynku amerykańskim – pierwszy koncern chce pozbyć się sprzedawanych tam batonów, a drugi – margaryn.

(WSJ)