Zagranica

Dostawy jedzenia budzą apetyt inwestorów

Firmy venture capital zainwestowały w start-upy dostarczające konsumentom posiłki i zakupy spożywcze do domu już 3,5 mld dol. w br., ponad trzy razy więcej niż w 2017 r.

W ubiegłym tygodniu zajmujący się dostawami zakupów spożywczych Instacart zapewnił sobie inwestycję w wysokości 600 mln dol., co podniosło wycenę spółki z 4,4 mld do 7,6 mld dol. Apoorva Mehta, założyciel  Instacartu, zapowiada wprowadzenie spółki na giełdę. DoorDash wyceniany jest na 4 mld dol. po ostatniej rundzie inwestycji z sierpnia ub.r., czyli na tym samym poziomie co Wendy’s, trzecia co do wielkości na świecie sieć restauracji z hamburgerami, której produkty dostarcza. Wartość akcji Grubhub, spółki, która zadebiutowała na giełdzie w 2014 r., wzrosła w br. o 61 proc.

Z kolei Uber Eats jest wyceniane przez banki aspirujące do roli gwarantów przyszłego IPO Ubera na ok. 20 mld dol., a dla porównania Yum Brands, do której należą sieci restauracji KFC, Pizza Hut i Taco Bell, na 28,2 mld dol. We wtorek UberEats ogłosiło, że chce do końca ub.r. być w stanie dostarczać jedzenie 70 proc. mieszkańców Stanów Zjednoczonych (obecnie jest to 50 proc.).

Niektórzy obserwatorzy rynku przypominają, że wzrost wycen spółek takich jak Instacart, DoorDash czy Grubhub przypomina wcześniejsze szaleństwo na punkcie zestawów składników w odmierzonych porcjach do samodzielnego gotowania. Liderem w tym sektorze jest w Stanach Zjednoczonych Blue Apron, a wartość jego akcji spadła z 10 dol. podczas IPO w 2017 r. do 1,18 dol.

Z drugiej strony inwestorzy i eksperci z branży spodziewają się, że trend zamawiania jedzenia do domu przybierze na sile wraz z rozpowszechnieniem się składania zamówień za pośrednictwem aplikacji mobilnych. Przychody restauracji z jedzenia na wynos i w dostawie wzrosną w ciągu najbliższej dekady z 5 proc. do 15 proc., szacuje analityk z Mizuho Securities. – Dostawy to nie przelotna moda – podkreśla David Mell z RBC Capital Markets.

(WSJ)