Kraj

CZY TRUDNA SYTUACJA AHOJA OZNACZA UPADŁOŚĆ?

9 lutego w godzinach wieczornych odbyło się nadzwyczajne zebranie pracowników Ahoj.pl, na którym zarząd ogłosił bardzo trudną sytuację finansową portalu....

9 lutego w godzinach wieczornych odbyło się nadzwyczajne zebranie pracowników Ahoj.pl, na którym zarząd ogłosił bardzo trudną sytuację finansową portalu. Wszyscy pracownicy zostali poinformowani przez zarząd, że od poniedziałku przychodzą do pracy “na własne ryzyko”, czyli bez wynagrodzenia. Firma od dłuższego czasu boryka się z poważnymi kłopotami finansowymi, co przejawiało się np. niewypłacaniem pracownikom pensji. Sytuacja ta zaistniała, mimo iż Ahoj pozyskał ostatnio inwestora – belgijski fundusz inwestycyjny Deficom Group. Okazuje się jednak, że Deficom postawił warunek, że zainwestuje w portal, jeśli utworzone zostanie konsorcjum inwestycyjne, czyli w przypadku gdy Ahoj pozyska przynajmniej jeszcze jednego inwestora. W wyniku negocjacji prowadzonych na przełomie grudnia 2000 i stycznia 2001 r. Deficom Group nabył mniejszościowy pakiet akcji i udzielił firmie kredytu, mimo że drugi inwestor wciąż pozostawał w sferze planów. Ponieważ nie znaleziono drugiego partnera zainteresowanego inwestowaniem w portal, belgijski fundusz zagroził wycofaniem. W rozpaczliwym ruchu zarząd Ahoj.pl zamierzał dzisiaj, czyli 12 lutego o godz. 13, zaprosić przedstawicieli mediów i w ich obecności zwrócić się z oficjalnym apelem do firm, aby zainwestowały w portal. Obecnie zarząd spółki jest skłonny zrezygnować ze stawiania jakichkolwiek warunków potencjalnym inwestorom, tak jak miało to miejsce w przypadku negocjacji z Elektrimem, gdzie np. nie zgodzono się na dodanie do domeny nazwy Elektrimu. W efekcie negocjacje te posypały się, a Elektrim zainwestował w poland.com. Marcin Gruszka, specjalista ds. PR w Ahoj.pl, zapewnił, iż niezależnie od sytuacji portal będzie funkcjonował w sieci do końca lutego. Przypominamy, iż w ostatnich miesiącach portal znacznie zredukował liczbę zatrudnianych pracowników – ze 160 zostało ich ok.120. Gruszka twierdzi, iż wielu zatrudnionych dziennikarzy odeszło z własnej woli. (AO)