Artykuły weekendowe

Społeczny eksperyment

Wydarzenia mijającego tygodnia komentuje Przemysław Wojak (na zdj.), managing partner, executive creative director agencji Tequila/Polska.

Społeczny eksperyment
Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że uczestniczę w eksperymencie społecznym, w którym testuje się wytrzymałość oraz inteligencję jego uczestników. Na razie autorzy czekają na pierwszą osobę, która wstanie z uniesioną ręką i zakrzyknie: Wiem! To eksperyment, to wszystko na niby, jesteśmy testowani.

Pierwsza faza eksperymentu zaczęła się w pod koniec 2008 r., kiedy klienci agencji zaczęli udawać, że tych drugich nie ma, albo przynajmniej, że nie mają czegoś takiego jak P&L… Tak, miałem wrażenie, że to sen, koszmar jakiś, i że się zaraz przebudzę. Jednak niewiele się w kontekście dbałości o dobre samopoczucie agencji zmieniło. Choć powszechnie wiadomo, że najedzony kot łasi się i mruczy.

Dlatego ze spokojem czytam już mądrości Sorella (MMP24 z poniedziałku), który równie spokojnie ogłasza, że “marketerzy nie będą wydawać więcej na reklamę w Europie, bo nie widzą możliwości osiągnięcia wzrostów sprzedaży i uzyskania zwrotów z inwestycji. Jest to trend długofalowy. Dlatego duże firmy są skupione obecnie raczej na cięciu kosztów. Cała gospodarka państw rozwiniętych musi stać się bardziej konkurencyjna, bo podejście kosztowe będzie obowiązywać jeszcze przez jakiś czas”. Co tu robić, co tu robić? Chyba obejrzę mecz.

Przedwczoraj wieczorem tłumaczyłem małemu Franiowi – synowi przyjaciela, w towarzystwie którego oglądaliśmy mecz – zawiłości narodowościowe wplecione w atak drużyny niemieckiej. Następnie wyrwało mi się przy hiszpańskim hymnie “Espańa! Espańa!”. – Wujku, ty jesteś za Hiszpanią? – spytał Franio. – Tak, a ty komu kibicujesz? – odparłem. – Ja… – chwila namysłu – tym białym, Polsce!
No, czy to nie ciąg dalszy eksperymentu społecznego, tylko inaczej?!

Ciekawe, jak Franio czułby się w przezroczystym kontenerze, który LG ma zamiar ustawić przed Złotymi Tarasami (informacja ze środy). Fajny pomysł, widziałem case południowoafrykański (siedem-osiem lat temu), gdzie w taki właśnie sposób promowano nowo otwarte centrum handlowe – cel: zwiększenie odwiedzalności. Ludzie przychodzili do centrum, żeby zobaczyć innych ludzi, którzy żyli w klatce, na zasadzie “Big Brothera”. Czyli trochę tak, jak rzeczywiście dzieje się w centrach handlowych w Polsce – ludzie przychodzą oglądać ludzi. Społeczny eksperyment.

Na dodatek, nie dość, że molochy karmią się masą ludzką, to jeszcze chcą się z konsumentami kontaktować, gdy ci w zaciszu domowym przeglądają strony z widokami polskich plaż i egipskich “all exlusive”, jak mówi kosmetyczka mojej żony. Sieć Tesco bowiem – a jak Tesco, to pewnie i reszta braci dołączy – zaczyna zbierać adresy internetowe konsumentów (wtorkowe wydanie). Cieszą się bazodanowcy, martwią drukarnie, choć, jak zapewnia marketer, “podstawową formą kontraktu pozostają papierowe gazetki”.

Jako że piątek, czas może zbudzić się ze snu, zakończyć społeczny eksperyment, przygotować się na kolejne mecze, dać sobie czas na oddech. I tu pojawia się z odsieczą Rexona (wiadomość z czwartku). Rexona budzi świnką, która porusza się po trajektorii swasha, który kojarzy się z inną sportową marką. Sportową marką. Sportową marką. No tak, a jakby nastawić sobie alarm na budziku sportowej marki? Na przykład New Balance, który budzi codziennie innym dźwiękiem i innym filmikiem i nazywa się 365 – bo ma właśnie tyle różnych propozycji i pokazuje, ile ludzi śpi na świecie, a ile właśnie wstało? No tak, ale to chyba nie kończy eksperymentu społecznego, tylko go kontynuuje. To ja może jednak pogonię świnkę.