Artykuły weekendowe

Dobry uczynek czy product placement?

Oglądając akcję ratowania górników w Chile, nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia na to wydarzenie okiem marketera - pisze Katarzyna Swatowska, dyrektor marketingu i PR w Call Center Poland.

Dobry uczynek czy product placement?
Oprócz wielu zwycięzców – górników, prezydenta Chile, NASA i całej rzeszy ludzi przygotowujących akcję ratowniczą – jest jeszcze jeden – Oakley, amerykański producent okularów.

Oakley sprezentował górnikom 33 pary okularów (po 130 funtów każda), które mają ich chronić przed światłem dziennym po wyjściu na powierzchnię. I tak “dotacją” (bo tak głoszą komunikaty prasowe) rzędu 4,5 tys. funtów zapewnił sobie reklamę na niespotykaną dotychczas skalę. Według Front Row Analytics, firmy
badawczej zajmującej się ewaluacją działań sponsoringowych,  Oakley otrzyma ekwiwalent czasu reklamowego w wysokości 41 mln dol., biorąc pod uwagę transmisje na żywo, powtórki i szacując oglądalność tych przekazów.

Z jednej strony mam mieszane uczucia, gest ten można poczytać za próbę wykorzystania czyjegoś nieszczęścia. Jednak biorąc pod uwagę fakty, tj. utożsamienie brandu z najbardziej pozytywnym wydarzeniem w tym roku (piszę te słowa, gdy akcja ratunkowa wciąż trwa), dopasowaniem produktu do okoliczności (górnicy musieli mieć “jakieś” okulary słoneczne), perfekcyjnego zgrania (nie ma osoby, która nie skupiłaby wzroku na twarzy wychodzącego z kapsuły górnika z okularami na nosie),  czy ściągnięcia przed telewizory wielomilionowej widowni i to wszystko bez produkcji jakiejkolwiek reklamy, to mam wrażenie, że jestem również świadkiem historycznej kampanii reklamowej o największym ROI.

A zatem za te udane akcje – ratunkową i reklamową – wznoszę toast chilijskim winem.