Artykuły weekendowe

Owce, prezydencja i parasolki

Magdalena Gieorgica, account director w Weber Shandwick, pisze o starcie polskiej prezydencji m.in w Google.

 

Owce, prezydencja i parasolki

Znana z trafnych komentarzy wyrażanych we własnym logo firma Google w dzień objęcia przez Polskę prezydencji nie zawiodła i zamiast kolorowego logo prezydencji zamieściła obrazek pod hasłem “Każdy wie, że w Polsce górale pod Giewontem wypasają owce”, próbując się potem tłumaczyć, że ten obrazek wybrano specjalnie, i że ma on uświetnić inaugurację.

Prezydencja to wielki projekt społeczno-kulturalny. To szansa na pokazanie, że po naszych ulicach nie chodzą ani owce, ani białe niedźwiedzie, ani też nie latają kolorowe bączki. To niewątpliwie największa europejska prezentacja kultury naszego kraju po 1989 roku. Czy ją dobrze wykorzystamy? Mimo że wielu specjalistów od marketingu i PR wydało w ostatnim czasie dużo pieniędzy na wróżki i na tej podstawie twierdzi, że nie – poczekajmy i zobaczmy. Bo o efektach będzie można mówić dopiero za po pół roku.

Na razie – koń, jaki jest, każdy widzi. Rozkręciliśmy się kolorowym bączkiem – symbolem prezydencji, potem potknęliśmy o logo, które jest za dobre i dlatego w dobrym tonie trzeba się wypowiadać o nim źle, wreszcie wywołaliśmy kryzysy lokalne niedoróbkami na oficjalnych stronach internetowych (stolica Podkarpacia obraziła się np., że ma ją promować pomnik w kształcie łechtaczki).

Potem, kiedy miało być wesoło i kosmopolitycznie, a zagraniczne gwiazdy miały śpiewać polskie piosenki, dzieci wspinać po wielkiej instalacji, a mistrzowie folku i jazzu przestać marudzić, że są niszowi – spadł deszcz i zamiast tłumów warszawiaków na imprezach plenerowych, zmyślnie przygotowanych według schematu „dla każdego coś miłego”, zaroiło się na tzw. mieście od kolorowych parasolek i peleryn.

Ktoś ze słabym wzrokiem mógłby je nawet pomylić ze strzałkami trzymającymi się za ręce – tymi z prezydencjalnego logotypu. Ale oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach tego nie zrobi, bo wtedy trzeba by było przyznać, że logo prezydencji wcale nie jest takie złe. A Polakowi nigdy w życiu przez gardło nie przejdzie, że inny Polak coś zrobił dobrze, niezależnie czy chodzi o prezydencję, czy wypasienie stada owiec.