Stało się to po ukazaniu się na pierwszej stronie “The Timesa” artykułu o tym, jak czołowi reklamodawcy – oprócz AT&T także Mars, L’Oreal, Volkswagen i HSBC – mimowolnie wspierali nielegalne organizacje, w tym ruchy terrorystyczne, poprzez umieszczanie reklam w ich propagandowych filmikach.
Google szybko wprowadził szereg działań mających rozwiać obawy reklamodawców, w tym zwiększenie liczby osób monitorujących materiały wideo oraz ulepszenie procesów kontroli opartych na uczeniu maszynowym i sztucznej inteligencji. Większość firm zareagowała na te działania pozytywnie i przywróciła reklamy w ciągu tygodni lub miesięcy od wybuchu skandalu. Koncern AT&T – drugi największy reklamodawca w Stanach Zjednoczonych z budżetem wynoszącym w 2017 r. 2,4 mld dol. – dopiero teraz uznał, że istnieje niemal zerowe prawdopodobieństwo pojawienia się reklam marki w sąsiedztwie niepożądanych treści.
(TheDrum.com)