Firma winiarska Ambra SA, producent marek win musujących Dorato oraz Cin & Cin, w okresie przed Nowym Rokiem mocno zainwestowała w reklamę telewizyjną.
Marka Dorato jest sponsorem imprezy noworocznej organizowanej przez miasto stołeczne Warszawa oraz telewizję Polsat.
W Polsacie, TVN-ie oraz stacjach tematycznych z pakietu At Media od jutra będzie emitowany spot reklamowy pt. “Czas Dorato” nakręcony w technice animacji 3D. 
Kreację przygotowała agencja reklamowa Les Mejores, animacją i produkcją zajęło się studio Lunapark, za efekty odpowiadał Bartłomiej Macias (współautor nagradzanego “Magicznego drzewa”), a muzykę napisał Jan Smoczyński (pracujący w zespole Michała Urbaniaka).
– Jako producentowi największej marki wina na rynku zależy nam, by wskazywać ludziom, że wino musujące jest dobre na każdą okazję, nie tylko na sylwestra – mówi Tomasz Gasiński, senior brand manager w Ambra SA, który przyznaje jednocześnie, że to w okresie noworoczno-sylwestrowym producent sprzedaje największe ilości Dorato i dlatego zależy mu na kreowaniu częstotliwości spożycia.
Równolegle Ambra inwestuje też we wsparcie reklamowe drugiej swojej kluczowej marki – win musujących (i wermutów) Cin & Cin. To marka, którą producent adresuje w szczególności do kobiet.
– W tym roku przeprowadziliśmy kilkumiesięczne, szeroko zakrojone badania konsumentek Cin & Cin, czego efektem i odzwierciedleniem, mamy nadzieję, jest tegoroczny spot reklamowy i cała komunikacja marki – mówi Gasiński.
Film reklamowy, którego kreację przygotowała agencja Ad Pistols, a wyprodukowało studio Banana Split, jest w grudniu emitowany w TVN.
Natomiast osią komunikacji marki Cin & Cin w internecie jest konkurs “Rajska Wyspa Cin & Cin”, prowadzony na stworzonym specjalnie micro-site oraz na profilu marki w Facebooku, którego uczestnicy mają za zadanie opisać i zobrazować zdjęciami najciekawsze pomysły na spędzenie 7 dni i nocy na rajskiej wyspie. Nagrodą jest 2-osobowy wyjazd all-inclusive na egzotyczną wyspę południowych mórz (marketer nie zdradza, na jaką) wiosną 2011 r.
