Autorem prostego i pięknego zarazem ołtarza, u stóp którego 17 kwietnia żegnano na pl. Piłsudskiego w Warszawie ofiary smoleńskiej katastrofy, był Iwo Zaniewski, dyr. kreatywny agencji PZL. Z propozycją, a właściwie prośbą, zwrócił się do niego Michał Boni, członek Rady Ministrów i przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, w imieniu własnym i premiera Donalda Tuska.
– Potrzebowali jakiejś kontroli nad artystycznym wyrazem tej tragedii – mówi Iwo Zaniewski. – Na wszystko było tak strasznie mało czasu.
Projekt powstawał trzy doby, z krótkimi przerwami na sen. Przy jego konstruowaniu pracowała także Agnieszka Bartoszewicz, architekt, a prywatnie narzeczona Zaniewskiego. Wspólnie zaproponowali prostą formę, alfabetyczne ułożenie zdjęć ofiar.
– W momencie gdy zaczynaliśmy pracę, nie było żadnego scenariusza tej uroczystości, a ołtarz przecież musiał się do niego dostosować – dodaje Zaniewski. – Pomagaliśmy w ustaleniu tego scenariusza, ale ja się nie znam ani na protokole, ani tym bardziej na liturgii. To wszystko po prostu się działo.
Projekt to jedno, wykonanie – to inna kwestia. – To było niesamowite tempo. Trzeba było szybko decydować, kto będzie w stanie w odpowiedni sposób wydrukować zdjęcia, dostarczyć potrzebne materiały – opowiada Zaniewski, który ma swoim koncie liczne scenografie.
Ta zapewne będzie najbardziej pamiętna.